top of page
pisanie na maszynie

Ciekawostki                      Przemyślenia

                     Historie

FB_IMG_1467359439914.jpg
FB_IMG_1471524461413.jpg
historical-odtworstwo-904716.jpg
Lament Woj_product_thumbnail.jpg
IMG_20181107_211526.jpg

Lament Wojownika zaczął powstawać gdy miałem 13 lub 14 lat, nie jestem pewien. Zafascynowany światem książek Roberta E Howarda i jego prozą zacząłem pisać krótkie utwory wierszowane. Pierwszy zaczynający się od słów: Na północ…, jest do dnia dzisiejszego w niezmienionej oryginalnej formie.

Pierwsze wydanie zawierało kilka błędów technicznych i po pewnym czasie je wycofałem ze sprzedaży.  Cóż, uczyłem się                     skład  i ładu w moich książkach. Napisać to jedno, lecz wydać to co innego. Robiąc to pierwszy raz nie uniknąłem paru                         wpadek. A to początek na nie tej stronie, a to tekst się nieco przesunął i przeskoczył na następną i pomieszał wszystko co                   było dalej już poukładane. Kilka sztuk zdążyło się sprzedać i zdobyło uznanie w oczach czytelników. Proza i pieśń z                               domieszką białego wiersza, stworzyło mieszankę dynamicznej i gwałtownej poezji. Próżno szukać w Lamencie Wojownika                   słodkich opisów pejzaży i wiatru pląsającego na bujnej łące. Zamiast tego znajdziecie tam zapomniane pole bitwy, rannych                   umierających wśród swych nieżywych wrogów i wolę rozgniewanych bogów. Poczujecie strach i trud walczących, ich                           nadzieje i odwagę, zobaczycie ich czyny, zmagania z przeznaczeniem, zwycięstwa oraz spotkanie ze śmiercią. Wszystko                       skąpane w chwale i honorze, lecz zbryzgane krwią i potem z ciał walczących. To wszystko ujrzycie oczami swojej                                 wyobraźni.

 Po reedycji, która zajęła mi ponad rok, książka otrzymała nową okładkę. Tak, czas szybko ucieka. Szukałem  

czegoś wyjątkowego, co łączyło by pole dawnej bitwy z obrazem ocalałego wojownika. Jednak taką tematykę okładki

można łatwo „przelukrować” i zniszczyć zamierzony efekt. W końcu wybrałem czarno czerwoną okładkę z różami.

Kolory mocne i wyraziste jak treść w środku. Kolczaste łodygi róży oddają ból, do którego chciałem również w okładce

nawiązać. Ponieważ ta książka również jest swoistym dramatem, dramatem wojownika umierającego na polu bitwy gdy

zachodzi słońce. Ów wojownik wie, że jedynie śmierć go odwiedzi. Patrzy przez róże, obrazujące poezję. Na krwawe niebo,

zaciągające się nad nim bezpowrotnie.

 

Lament Wojownika powstawał na przestrzeni piętnastu lat. Nie pisałem go pod konkretną książkę. Był raczej porozrzucany

w kilku zeszytach, które zapisałem przez te lata poezją różną tematycznie. Pewnego dnia postanowiłem zebrać wszystkie

podobne utwory i zamknąłem je w książce. Lament Wojownika to tytuł jednego z utworów. Ten tytuł najtrafniej oddaje

smak zawartości książki.

Pamiętam, że jako nastolatek podpisywałem kopie moich wierszy. Znajomi kopiowali je i zachwycali się nimi. Było to miłe,

gdy dzięki Lamentowi Wojownika ludzie otwierali się na poezję.

Będzie to zawsze jedna z moich najważniejszych książek. Pierwsza wydana i zawierająca sporo emocji. Każdy utwór jest dla mnie niczym pamiętnik. Czytając pamiętam gdzie go pisałem, z kim rozmawiałem i jaka była pogoda tego dnia. Czasami czuję zapach otoczenia. To niesamowite ile możemy odtworzyć szczegółów, gdy otrzymamy odpowiedni bodziec. A gdzie pisałem? Nie na łące, nie na ławce w parku. Nie było w tym nic wzniosłego, poza treścią. Pisałem na lekcjach w szkole, pod namiotem nad jeziorem, wieczorem przy biurku, jadąc pociągiem. Pisałem w setkach miejsc. Nie raz jeden utwór powstawał w kilku.

Lament Wojownika. Oddałem wam do rąk spisaną pieśń umierających. Odsłoniłem prawdę o chwale. Tego bardowie nie odważyli się zanucić.

23-5-18-2604.jpg
FB_IMG_1478824602864.jpg
23-5-18-2242.jpg
paper-1157901.jpg
13891957_553280874864421_549932235071870

           Zapach wiary, książka zagadka. Dlaczego zagadka? Bo jej powstanie było całkiem ciekawe i niespodziewane. Tak, tak mogę dziś o tym napisać. Ale, od początku. Pamiętam, że pisałem wtedy wielką opowieść fantasy o tytule Krew Druidów. Dość duży projekt, który kiedyś może zostanie skończony. W pewnym momencie w mojej wyobraźni pojawiła się młoda dziewczyna idąca ulicą w starej dzielnicy. Dookoła leżały śmieci, a nad nią wznosiły się ściany ponurych budynków, które długo nie remontowane straszyły rozpadającą się elewacją. Taki obraz miałem przed oczami mojej wyobraźni od dwóch dni. Opowiedziałem o tym mojej żonie, a ta kazała przerwać mi dotychczasowe prace nad Krwią Druidów i zacząć pisać to co widzę. Niechętnie odłożyłem dotychczasowy projekt i zacząłem pisać. Z moich myśli i wizji, wyłonił się obraz ponurego nowoczesnego świata. Świata, gdzie nowoczesna technologia swym butem miażdży wciąż istniejącą biedotę, która dla bezlitosnego systemu jest tylko produktem. Świat gdzie ciało to tkanki i organy wymienne dla bogatych, świat gdzie długość życia można sobie kupić, świat gdzie przestępca jest bez wyroku automatycznie „wyłączany” i kierowany do kliniki transplantacyjnej jako dawca organów. W klinice tej, zwanej przez ludzi „lodówką”, jako dawca człowiek w uśpieniu może spędzić dziesięciolecia.  System kontroluje całkowicie społeczeństwo, a ludzie po narodzeniu są szczepieni mieszankami nanorobotów i wstrzykuje się im specjalny czip. Ów czip rejestruje wszystkie zmiany w organizmie oraz zachowania nie zgodne ze standardami kreowanego społeczeństwa. W sytuacjach skrajnych (jeżeli system tak zdecyduje) czip otrzymuje sygnał dezaktywacji jednostki i zostaje ona wprowadzona w stan bliski śmierci, który jest niczym innym jak paraliżem całego systemu nerwowego. Taka osoba trafia jako dawca do „lodówki”.

            W tym ponurym świecie pojawia się Amy, młoda dziewczyna z mojej wizji. Mieszka razem z Anną, która jest jej partnerką i kochanką. W książce pojawiają się bardzo sugestywne opisy miłości pomiędzy nimi, to właśnie przez nie zostałem poproszony o napisanie Dotyku.

Amy W pewnym momencie swojego życia zaczyna odczuwać pustkę, szuka „czegoś”. Tak naprawdę nie ma pojęcia czego jej brakuje, ale pustka powiększa się. W końcu zaczyna odwiedzać Starą budowlę, w której wnętrzu znajduje się krzyż z przybitym do niego człowiekiem. Nie ma pojęcia dlaczego on tam wisi i co przedstawia. Tam jednak zaczyna zadawać pytania, które rodzą się z odczuwanej pustki. Powiedzieć trzeba jeszcze, że jest to świat gdzie religia jako źródło wszelkiego zła została zabroniona pod rygorem „wyłączenia”. W nieokreślonej czasowo przeszłości miała miejsce wojna religijna, która niemal zgładziła znaną cywilizację i doprowadziła do spalenia Watykanu.

W tym pozbawionym religii i moralności świecie pojawia się On, Lucyfer. Przybrał postać człowieka, który jako błyskotliwy biznesmen sprzedaje ludziom szczęście i dobrobyt w zamian za bezwartościową i nikomu nie potrzebną duszę. Oczywiście, że ma wielu klientów. Diabeł nie kryje swojej natury i jawnie odkrywa kim jest. Na początku ludzie biorą to za niezłe show i „kupują” to. Z czasem jednak zaczynają wierzyć w to, że jest on prawdziwym diabłem. Co najciekawsze i zgodne z nawet dzisiejszym nastawieniem wielu ludzi, wierzą oni w diabła lecz nadal odrzucają istnienie Boga.

             Książka ta można powiedzieć śmiało i z całą odpowiedzialnością, pisała się sama. Oczywiście, że planowałem wiele scen i układałem sobie w głowie dalsze losy bohaterów tej opowieści. Działo się jednak zawsze inaczej, losy układały się inaczej, pojawiały się zupełnie nieprzewidziane przeze mnie zdarzenia.  Dlatego właśnie pisząc tą książkę czułem się jak czytelnik, ponieważ tak jak on odkrywa losy bohaterów czytając, tak ja odkrywałem je pisząc. Każda kolejna strona odkrywała zupełnie nieznana mi historię, której zdawałem się nie kontrolować. Byłem tylko piórem i czułem się narzędziem a nie twórcą.  Tak więc cała opowieść powstała bez planu, szkieletu, szkicu. To tak, jakbym opisywał czyjeś prawdziwe losy, trzymając się tego co słyszę z ust osoby stojącej tuż za moimi plecami.

Książka powstawała około pół roku, gdzie przez ten czas była cała spisana w kilku zeszytach odręcznie. Pamiętam, że wtedy jeszcze nie znosiłem pisać na klawiaturze i wszystko pisałem ręcznie. Całość kilku zeszytów później przepisała i poprawiła moja żona, co zabrało jej kolejne kilka miesięcy. A pisałem nocami, po pracy, śpiąc przez to czasami tylko trzy lub cztery godziny. Ta książka mnie wołała, przyciągała i wręcz kazała się pisać. Ta książka musiała zostać napisana. Czasami jednak mam wrażenie, że zwróciłem na siebie przez nią nie tylko uwagę moich czytelników, ale również drugiej strony. Zaczęły się dziać różne rzeczy uniemożliwiające mi opublikowanie tej książki. Druga część leży ponad dwa lata niewydana, zawsze dzieje się tak, że następuje opóźnienie. Następują różne zdarzenia, łącznie z dziwnymi awariami sprzętu. Czasami mam wrażenie, że cos nie chce  dopuścić do opublikowania drugiej i kolejnych części. Trzeba tu zaznaczyć, że będzie to planowo pięcioksiąg.

Tytuł Zapach Wiary powstał gdy tworzyliśmy ten krótki film wideo, jako reklamę. Pamiętam to dokładnie: pięć godzin pracy aby stworzyć ten nieco ponad minutę trwający trailer. Pod koniec tworzenia musieliśmy z żoną wpisać tytuł i tu pojawił się problem. Byłem w połowie książki, wciąż jednak nie miałem tytułu. I po krótkiej chwili zastanowienia w kompletnej pustce i ciemności pojawiły się dwa wyrazy: Zapach Wiary.

Ciekawe jest również to, jak ludzie odbierają tą książkę. Każdy odczytuje w niej inną płaszczyznę, inny sens. Dla jednych to opowieść o lesbijkach, dla innych kryminał. Ktoś inny napisał, że to niezły horror. Wiele razy czytelnicy pisali do mnie, że wiele rzeczy się spełniło już z tej książki po jej napisaniu. Raz zostałem dzięki tej książce nazwany wizjonerem, który przewidział wiele zdarzeń. Oczywiście, nie każdy odkrywa to samo. Należy być uważnym czytelnikiem i odkryć kolejne płaszczyzny tej opowieści. Są czytelnicy, którzy sięgnęli po przeczytaniu tej książki po Pismo Święte. Są i tacy, którzy zrobili to pierwszy raz w życiu.

Oczywiście książka jest wyważona i skłania jedynie do zadania sobie pytań. Nie ma w niej nacisku na: tak jest lub tak nie jest. Myślę, że każdy pozostanie w zgodzie z samym sobą po przeczytaniu tej książki.

Dziś wiem jedno i mogę to napisać z pełnym przekonaniem. Gdyby moja żona nie powiedziała kiedyś abym siadał i pisał co widzę, to ta opowieść mogła by nigdy nie powstać.

Zapach Wiary to zdecydowanie kontrowersyjna opowieść, która potrafi zaskoczyć i opowiedzieć pewne oczywiste rzeczy na nowo.

d3039539-c681-4fcc-bf59-b47773d14634.jpg
a-3049571.jpg
ea1632622c25149-a-nw-p.jpg
Adrian Joh_file.jpg
Dotyk -300dpi-3125x4167.jpg

               Dotyk. Co mogę o tej książce napisać? Powstała w bardzo krótkim czasie, bo ciągu trzech miesięcy. Była następstwem opinii i reakcji na książkę: Zapach Wiary – Przebudzenie. Zawarte sceny erotyczne we wspomnianej książce wywarły na czytelnikach ogromne wrażenie, sceny były odważne i napisane w bardzo realistyczny sposób. Tak więc Dotyk został napisany wręcz na zamówienie czytelniczek i gdyby nie to, pewnie nigdy by nie powstał. Gdy ta książka powstawała pracowałem codziennie po trzynaście godzin, niestety nie samym pisaniem człowiek żyje. Po trzech miesiącach pisania przyszła kolej na korektę, w które pomogła nam nasza znajoma Aneta. Z żoną sprawdzaliśmy tą książkę kilka razy, a i tak zawsze coś gdzieś się jeszcze znalazło. Korekta trwała sześć miesięcy, czas długi ze względu na wręcz międzynarodową współpracę. Dlaczego międzynarodową? Ponieważ Aneta mieszkała w Niemczech, a my w Wielkiej Brytanii.

              Pisanie erotyku, to nie frajda dla pisarza. Tak wielu myśli. Dotyk miał być prostą opowieścią, której zadaniem było dostarczenie czytelnikowi przyjemności. Sceny erotyczne są jeszcze bardziej odważne niż w Zapachu Wiary, lekka fabuła była tylko uzupełnieniem. Jeżeli ktoś oczekuje skomplikowanej wielopłaszczyznowej fabuły, to takiej tutaj nie znajdzie. Jeżeli natomiast chcesz przeczytać historię, która pobudzi twoje zmysły i ciało, to jest to właściwa książka. Jako, że pozwoliłem sobie w tej książce na nieco bardziej niegrzeczną narrację i bardziej dosadne słowa. Nie każdemu może się to podobać, tym bardziej osobom przyzwyczajonym do ckliwych pastelowych opowiastek z pocałunkiem na końcu książki. Dotyk to prawdziwy erotyk, pełen uniesień i głębokich przeżyć.

              Czy będzie kolejna część? Myślę, że tak. Nie mogę zawieść wiernego grona czytelników, którzy czekają na kolejną odsłonę tej opowieści.

end-time-1539429.jpg
Twitter_DfcZkNeX0AEEqfp.jpg
photo_2020-05-20_00-06-02.jpg

Pomysł na tą książkę chodził mi po głowie od wielu lat, można nawet powiedzieć, że od kilkunastu. Opierał się na samotnej wędrówce człowieka, przez pusty i milczący świat. Wędrówkę przepełnioną pytaniami i przemyśleniami nad wszystkim co przeminęło. Upadek cywilizacji zamknięty w rozpadających się pomnikach miast, w których zamknięte jest nasze dziedzictwo. Monumenty kruszejące pod dotknięciem spokojnego czasu oraz delikatnej przyrody. Historia człowieka zapisana w starych książkach, sukces technologiczny i jego twory będące pod koniec istnienia znanej cywilizacji zaledwie nieprzydatnym złomem. Pośród tego wszystkiego człowiek, który wolą przetrwania wraca do pierwotnych instynktów, budzących się w nim jednak bardzo powoli.

Jaka czeka nas przyszłość, dokąd zawiedzie nas odwracająca się moralność tego świata, jaki będzie szczyt ocierającej się o absurd tolerancji i gdzie nas to wszystko zaprowadzi? Ostatnie Dni na pewno nie są odpowiedzią na te pytania, ale są światłem końca. Czy tak będzie wyglądał koniec naszego świata? Wszystko ucichnie i zatrzyma się w chwili? Nikt z nas tego nie wie i mam nadzieję, że nie będzie musiał tego doświadczyć.

Ostatnie Dni, to samotna wędrówka człowieka przez ruiny upadłej cywilizacji. Ruiny pełne bolesnych wspomnień i smutku, gdzie odkryte miejsca są pełne chłodu i śmierci. Odnalezione ludzkie szczątki są niczym więcej, niż tylko makabrycznym zapisem ostatnich straszliwych scen przed wieczną ciszą. Pośród tego wszystkiego nasz bezimienny bohater stara się przeżyć i znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania. Najważniejsza jest jego relacja z pamiętnikiem, w którym zaczyna zapisywać wszystkie swoje przemyślenia i zdarzenia. Staje się on jego przyjacielem, z którym prowadzi monolog pozwalający mu zachować przejrzyste myślenie i do którego ucieka przed wszechobecną samotnością.

Książka ta była moim eksperymentem literackim, który z założenia miał być krótką formą. Pomysł bardzo spodobał się czytelnikom, którzy sięgnęli po tą pozycję. Tytuł ten spodobał się również osobom nie czytającym tematyki futurystycznej lub postapokaliptycznej, z tego właśnie powodu zostanie przygotowana kontynuacja.

bottom of page