top of page
photo_2020-05-20_00-06-02.jpg

Ostatnie Dni

 

 

Ostatnie dni " Adrian John Kenzie  to historia ostatniego człowieka na ziemi zapisana w formie pamiętnika.  Bohater budzi się z bardzo długiego snu i odkrywa, że "coś" zniszczyło ludzkości setki lat temu. 
Książkę czyta się naprawdę szybko, momentami czuje się odrobinę grozy. Z każdą czytaną stroną chciałam się dowiedzieć więcej co się stało z ludźmi. Pamiętnik wciąga niesamowicie aż tu nagle....koniec 😱 ale jak to, to wszystko ? Nie ma nic dalej, co się stało z bohaterem przeżył czy nie 🤔 Adrianie powiem tylko tyle ja chcę dalszą część tej historii ‼️ jak tak można po prostu zakończyć tę książkę ot tak ⁉️
Serdecznie polecam, gdyż naprawdę warto. 🍀

                                                                                                                                                    klik lubię czytać 90

 

​Miałam okazję przeczytać niezwykłą książkę napisaną w formie pamiętnika a w zasadzie bardziej jako kalendarz w którym każdy dzień był inny i z nutą zagadki. Bohaterem jest pewien człowiek który nagle znalazł się w zupełnie innej rzeczywistości. Kim był?  O tym warto samemu przeczytać. Jest to książka która za sprawą wspaniale dobranymi słowami przenosi  a wręcz utożsamia czytelnika z bohaterem. Jego dni i sytuacja w jakiej się znalazł nasuwa czytelnikowi pytania Co Ty byś zrobił?  Jak byś się i Ty zachował ? 
Dlatego polecam tę książkę aby po jej przeczytaniu samemu odpowiedzieć sobie na te bądź i inne pytania które mogą powstać po przeczytaniu i głębszym oddechu.

​                                                                                                                                          Anna An

System awaryjnie wybudził go ze snu w komorze, w której znajdował się od bardzo dawna. Był sam, klinika była pusta. Miasto było puste. Świat umarł dawno temu. Odkrył, że ludzkość zginęła setki lat temu zniszczona zarazą.

Z początku czytałam i nie rozumiałam do końca o co chodzi. Trochę mnie to denerwowało. Od początku wiedziałam, że z mężczyzną nie wszystko jest dobrze. Po co on chodził? Dokąd zmierzał? O co chodzi z tym snem sprzed kilkuset lat? I pytanie, którego najbardziejgnębiło samego bohatera - gdzie są wszyscy ludzie?

Z czasem wszystko się zaczęło wyjaśniać i zrozumiałam całą fabułę. Muszę przyznać, że jak na naprawdę krótki pamiętnik to było dość dobre. Były chwile, że napięcie mnie trzymało i przeżywałam wszystko z bohaterem. Nie jest to co prawda coś co zostanie ze mną na długo, ale miło spędziłam czas z tą lekturą :)

KLIK Zaklęta w książkach


8/10

Pierwsze co chce napisać, korzystając z faktu ze Pisarz Adrian przeczyta to (żeby nie robić spojlerów).... SAM WIESZ CO!!! 😈😈😈

Książka pozostawia niedosyt, czyta się szybko i bardzo przyjemnie. 
Zakończenie jest trochę jakby cios w łeb i ciemność... ale zważywszy na formę książki (dla niewtajemniczonych jest to pamiętnik) trudno wyobrazić sobie inne zakończenia. Jest idealne choć zostawia czytelnika z otwarta gęba wrzeszczącego „i co dalej?!?!?!?!” 
I tak tez teraz się czuje - co dalej?!?! Ja chce, nie, ja MUSZĘ czytać dalej!! 
To nie jest książka tylko teaser, ja chce więcej, chce wiedzieć więcej, chce dalej podróżować z bohaterem, chce odkrywać jego świat i oswajać nowa rzeczywistość!
Siadaj mój drogi do pisania kolejnych części!!! Czy może już są?

Brakowało mi tylko opisów, budowania napięcia, chciałam słyszeć jak buty bohatera zgrzytają gdy zwiedzał ruiny naszego świata, chciałam czuć zapach natury odbierającej co jej... mam obiecane ze będzie z tego powieść jeśli będę polecać Adriana książki. 
Polecałabym nawet bez umowy 😉 bo warto, ja ciagle jeszcze jestem w tamtym strasznym świecie, ale powieść.... miodzio by było 😎

Także panie i panowie polecam z czystym sumieniem 😁

Autor wyznał mi, że pomysł książki o ostatnim człowieku na Ziemi chodził mu po głowie już od jakiegoś czasu. Rezultatem jest niewielka objętościowo powieść, napisana w formie osobistego dziennika bohatera. Celowo unikam słowa „głównego”, bo w tej książce jest zasadniczo tylko jeden bohater.
Powieść jest gatunkowo połączeniem science ficton i horroru. Akcja dzieje się na naszej planecie w bliżej nieokreślonej przyszłości i miejscu. Bezimienny bohater budzi się pewnego dnia w komorze kriogenicznej i stwierdza, że oprócz niego nie pozostał na świecie ani jeden żywy człowiek. Znajduje tylko grupy szkieletów wskazujące na to, że ci ludzie przed czymś uciekali i kryli się, walczyli z czymś, a może ze sobą nawzajem. Co mogło się tam rozegrać? Dodatkowo bohater ma wrażenie, że cały czas jest przez kogoś lub przez coś obserwowany i śledzony.
Śmierć cywilizacji musiała nastąpić niedawno, ponieważ budynki nie rozsypały się jeszcze w gruzy. Bohater znajduje mnóstwo użytecznych przedmiotów oraz niekiedy wciąż jadalną żywność. Z drugiej strony, przyroda zaczyna już odzyskiwać panowanie nad terenami zagarniętymi niegdyś przez człowieka. Po ulicach miast włóczą się stada zwierząt, a szczeliny w betonie porasta już roślinność. Dodatkowym zaskoczeniem jest deszcz, toksyczny i parzący skórę, przed którym trzeba się chronić. Na myśl od razu przychodzą słynne kwaśne deszcze.
W takiej sytuacji najważniejszą kwestią staje się dla bohatera przetrwanie, napełnienie brzucha i znalezienie schronienia, oraz obrona przed drapieżnikami. Powoli uczy się on polować, łowić ryby i rozpalać ogień. Autor pisze o tym w ten sposób:
(…) Cała ta technologia na nic się zdała, była tylko czymś, co przeszkadzało w przetrwaniu. Świat zawalony był technologicznym złomem niosącym głód i chłód. Liczyło się schronienie i łatwy dostęp do wody oraz pożywienia. Rzeki, jeziora, lasy i łąki.
Wróciłem do początku istnienia człowieka, gdzie ogień był ważniejszy od komputera, a na wpół surowy kawałek mięsa mógł uratować życie. (..)
Te słowa chyba wystarczająco wymownie świadczą o kondycji naszej cywilizacji oraz wartości niektórych wynalazków, z których jesteśmy tak bardzo dumni.
Ale bohater na tym nie poprzestaje. Ponieważ nie pamięta niczego z własnej przeszłości, postanawia koniecznie dowiedzieć się, kim był on sam oraz co zniszczyło ludzkość. W tym celu decyduje się na  powrót do miasta, w szczególności zaś do miejsca, w którym system go wybudził. Po przeszukaniu centrum badawczego oraz baz danych rzeczywiście poznaje prawdę. Jej odkrycie pozostawię już jednak czytelnikowi.
W tej książce szczególnie chwyta za serce relacja bohatera z jego psem. Można powiedzieć, że pies znalazł i wybrał jego, a nie odwrotnie, i od tej chwili stali się nierozłącznymi towarzyszami. Pies do samego końca pozostał bezimienny, podobnie jak człowiek, który już przed zamrożeniem posiadał tylko numer. Po raz kolejny potwierdza się więc powiedzenie, że pies to najlepszy, a w tym przypadku jedyny przyjaciel człowieka. Jego strata bardzo boli i nie może być niczym wynagrodzona.
Książka naprawdę wciąga. Przeczytałam ją w jeden wieczór, co nie było trudne ze względu na jej długość. Po prostu musiałam poznać odpowiedzi. Ale z drugiej strony, powieść przeraża i sprawia, że czytelnik czuje się co najmniej niewyraźnie. Działa więc jak typowy horror, dlatego odradzam ją szczególnie wrażliwym osobom.
Autor traktuje tę książkę jak eksperyment i prolog do czegoś większego. Ma dylemat, czy pozostać przy formie pamiętnika, czy raczej pójść w kierunku zwyczajnej powieści. Ja doradzam to drugie, ze względu na znacznie większe możliwości fabularne.
 

                                                                                                                            Monika Knapczyk

                                                                                                                            Redaktor Miesięcznika Literackiego  

                                                                                                                            WENA

                                                                                                                            Link

Książka pozostawia niedosyt, czyta się szybko i bardzo przyjemnie. 
Zakończenie jest trochę jakby cios w łeb i ciemność... ale zważywszy na formę książki (dla niewtajemniczonych jest to pamiętnik) trudno wyobrazić sobie inne zakończenia. Jest idealne choć zostawia czytelnika z otwarta gęba wrzeszczącego „i co dalej?!?!?!?!” 
I tak tez teraz się czuje - co dalej?!?! Ja chce, nie, ja MUSZĘ czytać dalej!! 
To nie jest książka tylko teaser, ja chce więcej, chce wiedzieć więcej, chce dalej podróżować z bohaterem, chce odkrywać jego świat i oswajać nowa rzeczywistość!
Siadaj mój drogi do pisania kolejnych części!!! Czy może już są?

Brakowało mi tylko opisów, budowania napięcia, chciałam słyszeć jak buty bohatera zgrzytają gdy zwiedzał ruiny naszego świata, chciałam czuć zapach natury odbierającej ca jej... mam obiecane ze będzie z tego powieść jeśli będę polecać Adriana książki. 
Polecałabym nawet bez umowy 😉 bo warto, ja ciagle jeszcze jestem w tamtym strasznym świecie, ale powieść.... miodzio by było 😎

Polecam serdecznie :)

Agnieszka

Wstęp

 

Powieść „Ostatnie Dni” autorstwa Adriana Johna Kenzie to historia ukazująca świat po upadku cywilizacji. Obecnie dla nas nastał bardzo trudny czas. Pandemia koronawirusa sprawiła, że musieliśmy dostosować się do narzuconych warunków. Część z nas przymusowo przebywa w domach, Ci, którzy muszą iść do pracy, codziennie ryzykują własnym zdrowiem, a może i życiem… Mamy ograniczone możliwości, musimy na nowo organizować swój czas, nauczyć się funkcjonować w tych nowych, niepokojących warunkach. Pewnie część z Was czuje się jak bohater powieści postapo, który nie zna jej zakończenia. Czy uważacie, że jest aż tak bardzo źle? Wyobraźcie sobie, że budzicie się i jesteście w nowym świecie. Wszystko co znaliście, przestało istnieć. Cywilizacja obróciła się w pył, technologia przestała istnieć. Otacza Was pustkowie, na horyzoncie widzicie ruinę miasta. I jesteście zupełnie sami… Właśnie w takiej sytuacji znalazł się bohater powieści „Ostatnie Dni” Adriana Johna Kenzie.

Z pustkowia do miasta

 

Powieść napisana jest w formie pamiętnika. To codzienne relacje mężczyzny, który obudził się pewnego dnia ze snu w komorze kriogenicznej. Gdy opuścił klinikę, okazało się, że świat, który znał, przestał istnieć. Bohater nie pamięta swojego wcześniejszego życia, nie wie, jak ma na imię, czy miał rodzinę i czym się zajmował. Opuszczając ruiny miasta nie napotyka żadnego innego człowieka: 

„Nawet nie wiem jak to się wszystko zaczęło, po prostu obudziłem się w jednej z tych komór kriogenicznych. W międzyczasie świat musiał umrzeć. Od lat nie widziałem ani jednego żywego człowieka, a świat wygląda, jakbym przespał w tej komorze z kilkaset lat.” 

Tak zaczyna się jego walka o przetrwanie i próba przystosowania do nowych warunków, które nie są łatwe. Przed bohaterem rozciąga się pustkowie, ziemia przeorana jest kraterami po bombach, na poboczach stoją zardzewiałe samochody. Dodatkowo pogoda utrudnia jego 

wędrówkę. Deszcze przypominają żrący kwas i trzeba się przed nimi chronić. Bohater widzi na horyzoncie odległe miasto. Gdy tam dociera, okazuje się, że w większości są to tylko ruiny: 

 „Jestem w centrum, jest upiornie. Wszystko jakby zatrzymane w czasie, jakby ludzie po prostu zniknęli. Samochody stały na drogach, w sklepach wciąż były wystawy, w oknach mieszkań wciąż powiewały firanki.”

Na swoją bazę obiera market, który o dziwo, jest bardzo dobrze zachowany. Nawet udaje mu się znaleźć trochę prowiantu, choć wszystko zostało wcześniej splądrowane. Niepokoją go dziwne odgłosy. Może to tylko jego wyobraźnia? Na dachu odkrywa ludzkie kości. Cisza i pustka go bardzo niepokoją:

„Jestem zaniepokojony. Dlaczego ci ludzie uciekli z tego miasta, gdzie oni wszyscy są?  Może nigdy się tego nie dowiem, może jestem sam. Ostatni człowiek na Ziemi – przerażająca myśl. Osobliwa i przerażająca.”

Opuszcza miasto i udaje się znów na pustkowie. Przemierza wypalone lasy, chce dostać się do kolejnego miejsca, stworzonego przez człowieka. Ma nadzieję, że w końcu spotka kogoś żywego i dowie się, co się wydarzyło.

W poszukiwaniu prawdy

Postanawia dostać się do miejsca, w którym się obudził, by znaleźć odpowiedzi na pytania, kim jest i dlaczego przetrwał zagładę, której rezultaty widzi na każdym kroku. Znów wyrusza na wędrówkę. Warunki są coraz gorsze. Znaleziony prowiant szybko się kończy. Mężczyzna jest zmuszony polować dosłownie na wszystko, co się rusza. Ludzie zniknęli, ale przyroda się odradza, pojawiają się zwierzęta. Bohater uczy się polować. Chce za wszelką cenę przetrwać i odkryć, co doprowadziło do zagłady ludzkości:

„To niesamowite co człowiek potrafi zjeść, aby przeżyć, do czego potrafi się posunąć.” 

Opisuje każdy przeżyty dzień. To relacja człowieka przerażonego, osamotnionego, w którego umyśle rodzi się wiele pytań. Chwilami pełna powtórzeń – w końcu każdy dzień jest prawie taki sam. Nic się nie zmienia Jedynie pisanie trzyma go przy życiu, choć chwilami rozmyśla nad sensownością spisywania swoich przeżyć:

 

„I tak nikt tego nie będzie czytać. Już to widzę, jak robaki toczą mojego trupa, a obok leży notatnik, w którym opisałem ostatnie myśli.   Jestem uzależniony od tego pisania. Dobrze, że mam czym pisać i na czym.”   

Autor przedstawił obraz człowieka, który coraz częściej zastanawia się nad tym, czy został na Ziemi zupełnie sam.  Niektóre opisy są bardzo obrazowe i działają na wyobraźnię Czytelnika. To wędrówka w celu znalezienia odpowiedzi, pełna niewiadomych, gdzie czyha wiele niebezpieczeństw. Czy ostatecznie bohater pozna prawdę o sobie i odkryje, dlaczego ludzie zniknęli, a świat upadł? Jeśli jesteście tego ciekawi, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść! 

Podsumowanie

 

Powieść „Ostatnie Dni” autorstwa Adriana Johna Kenziego to niepokojąca wizja tego, co może stać się w przyszłości z nami i światem, który stworzyliśmy. Bardzo podobała mnie się forma pamiętnika, gdzie bohater opisuje swoje przeżycia i myśli związane z sytuacją, w jakiej się znalazł. Język tej historii jest bardzo prosty, nie ma tu górnolotnych odniesień do filozofii. To relacja zwykłego człowieka, który próbuje przeżyć i znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących go pytań. Świat przedstawiony został obrazowo, bardzo realnie i chwilami dosadnie. Mnie niektóre opisy kojarzyły się z najnowszą ekranizacją „Mad Maxa” oraz grą „Fallout.” Nigdy nie chciałabym znaleźć się na miejscu bohatera. Nie wiem co gorsze – obudzić się w obcym świecie, nie pamiętając kim się jest, czy obudzić się ze świadomością, że wszystko się straciło, że już nigdy nie zobaczy się bliskich. 

Bohater w czasie swojej tułaczki jest bardzo zdeterminowany. Nie pamięta kim jest, ale posiada pewne umiejętności, które pozwalają mu przetrwać. To też przykład tego, że ludzie są w stanie przystosować się do wielu nowych, nawet tych niesprzyjających, warunków. To powieść, która mnie zaskoczyła, skłoniła do wielu przemyśleń, momentami szokowała. „Ostatnie Dni” to historia dla wszystkich miłośników science fiction, gdzie akcja jest osadzona w postapokaliptycznym świecie. Polecam! 

Link KLIK 

Logo_v3[1217].png
photo_2020-07-12_19-21-23.jpg

Wyobraź sobie, że cywilizacja upadła, a Ty jesteś jedynym chodzącym po Ziemi przedstawicielem naszego gatunku. Wszystko jest zasnute mrokiem zapomnienia, nie wiesz jak masz na imię oraz nie znasz swojej przeszłości. Krok po kroku uczysz się żyć wśród tych nieprzyjaznych terenów, zwiedzasz miasta usłane trupami, ze zgrozą i fascynacją obserwujesz jak natura bezwzględnie zawładnęła światem . Budynki i imponujące drapacze chmur teraz są tylko kupkami gruzu zamieszkałymi przez faunę i florę. Brzmi przerażająco, prawda? Otóż taki niepokojący scenariusz Adrian John Kenzie przedstawia czytelnikowi w powieści " Ostatnie dni". Przygody głównego bohatera poznajemy z pierwszej ręki, ponieważ książka napisana jest w formie pamiętnika. Pozwala to lepiej wczuć się w sytuację, możemy wejść do głowy tego nieszczęśnika, poznać jego uczucia i wewnętrzne rozterki. Kenzie ze swojej postaci nie robi herosa, jest to normalny mężczyzna próbujący odnaleźć się we wrogim otoczeniu. Zachowuje się zwyczajnie, podejmuje w miarę logiczne decyzje , nie zgrywa superbohatera, lecz stara się dbać o własną skórę i nie narażać. Podobnie jak w "Jestem legendą" jego jedynym towarzyszem niedoli jest bezpański pies.
"Ostatnie dni" to powieść science fiction z elementami grozy. Autor zrezygnował ze zbędnych opisów i od razu przeszedł do konkretów, posługiwał się prostym, surowym stylem. Ten zabieg nadał powieści realizmu, no bo nie oszukujmy się mało kto pisząc w osobistym dzienniku używa poetyckiego języka. 
Czytając "Ostatnie dni" bawiłam się fantastycznie, tym bardziej, że temat, który porusza Kenzie jest teraz tematem na czasie. Miłośnicy powieści postapokaliptycznych, jeśli kiedyś nadarzy się okazja koniecznie łapcie i czytajcie!!

Haunted_BooksKLIK

„Ostatnie dni” Adriana Johna Kenziego to pamiętnik człowieka, który budzi się pewnego dnia w komorze kriogenicznej. Jest sam. Nie tylko w pomieszczeniu, ale być może na całej planecie.

Historię bohatera poznajemy dopiero pięćdziesiątego ósmego dnia od pobudki. To wtedy mężczyzna pisze, że stracił w pożarze swój poprzedni notes. Nie wiemy ani co to był za pożar, ani co się z nim działo wcześniej.

System awaryjnie wybudził go ze snu w komorze kriogenicznej, w której znajdował się od bardzo dawna.

Był sam, klinika, w której się znajdował, była pusta. Gdy wyszedł na ulicę, okazało się, że świat umarł dawno temu. Odkrył, że ludzkość umarła setki lat wcześniej zniszczona globalną zarazą.

Pozostał sam, przemierzając ruiny upadłej cywilizacji. Ostatni człowiek na ziemi.

On i jego pamiętnik.*

Zostajemy wrzuceni w środek historii i wraz z bohaterem przemierzamy pustkowia oraz ruiny upadłej cywilizacji. Mężczyzna znajduje strzępy ubrań, resztki popsutej żywności oraz kości, mnóstwo kości. Wokół panuje cisza, a my, tak samo, jak i on, nie wiemy, co się stało. Czy nastąpiła apokalipsa, czy ludzkość wybiły choroby, czy może obca cywilizacja? Czy było to wczoraj, czy 100 lat temu? Niestety na część pytań nigdy nie poznamy odpowiedzi.

Nie poznajemy ani wyglądu mężczyzny, ani jego wieku, ani nawet imienia.

On sam niewiele pamięta ze swojej przeszłości. Jednak nie jest to wcale ważne. Autor skupia się na walce człowieka o przetrwanie. I nie chodzi jedynie o przeżycie fizyczne, ale także o jego psychikę. Samotność zawsze jest ciężka, a w momencie, w którym nie tylko z nikim nie rozmawiamy, ale nawet nie możemy nikogo dojrzeć, musi być koszmarna. W przypadku tego człowieka nawet głód może być przyjacielem, ponieważ próbując zatroszczyć się o najprostsze potrzeby, nie skupiamy się aż tak na myśleniu. Kiedy głód zostaje zaspokojony, mężczyzna pisze. Zapisuje wszystkie swoje myśli i obserwacje, dziennik jest jego jedynym powiernikiem i naszym okienkiem do jego świata.

Książkę „Ostatnie dni” przeczytałam w jeden wieczór. Nie dość, że jest krótka, to jeszcze bardzo wciągająca. Dosłownie nie mogłam się oderwać od lektury. Czytając o przeżyciach bohatera, czułam strach, obrzydzenie i smutek. Były też momenty, w których naprawdę się wzruszyłam. Kiedy nastał koniec, nie mogłam uwierzyć, że to już. Chciałam czytać dalej, chciałam poznać więcej odpowiedzi, a być może podświadomie czekałam na wielki „happy end”.

Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom ciężkich klimatów postapokaliptycznych. Zwłaszcza tym, którzy lubią tytuły takie jak: „Droga” Cormaca McCarthy’ego, „Jestem legendą” Richarda Mathesona oraz „28 dni później” (reż. Danny Boyle). Nie zawiedziecie się. Jeśli kiedyś pojawi się kolejna część, na pewno ją przeczytam!

Alicja Szalska Radomska Klik          Klik

ikona-instagram.png
internet-1181586_1280.jpg
bottom of page