Szkolny indywidualista
Gdy byłem uczniem szkoły podstawowej nauczyciele bardzo nie lubili mojej indywidualności. Bo miałem inne rozwiązania i zupełnie inne odpowiedzi (również poprawne). Gdy cała klasa decydowała się na jedno, ja samotnie wybierałem zupełnie inne rozwiązane danego zagadnienia. Byłem indywidualistą i za to niektórzy nauczyciele wręcz mnie prześladowali. Nie boję się tego tak nazywać i jest to ujęte delikatnie. Co ja robiłem? Buntowałem się. Brak zrozumienia generował złość i niechęć do dalszej nauki.
Dziś sam mam syna. Jest jeszcze większym indywidualistą niż ja byłem. Nauczyciele dostrzegli w nim potencjał i dzięki temu lubi się uczyć.
Na zakończenie szkoły (ostatnie dni) dyrektor szkoły w podsumowaniu napisał mu: pamiętaj, że warto być indywidualistą.
My też mieliśmy marzenia, które w nas zabijano.
Byliśmy inteligentni, lecz zamknięci w szkolnych schematach.
Pełni energii i chęci poznania świata prostowaliśmy swoje skrzydła, które nauczyciele często starali się łamać.
Tak niewielu nas rozumiało...
Wystarczy zrozumieć.
Uczniowie, to nie towar na taśmie. Takim towarem niestety byliśmy my w latach osiemdziesiątych w Polsce. Szkołę trzeba było przetrwać, dosłownie.
Zawsze pomagajcie swoim dzieciom wzrastać w swych marzeniach, słuchajcie ich cichego głosu i pomagajcie sięgać dalej od innych. Jeżeli świat ich nie rozumie, to gdzie maja szukać zrozumienia i wsparcia jak nie u swoich rodziców?
Dziecko toczy codziennie swoją niemą bitwę z oczekiwaniami świata, często nie mając żadnego wsparcia u swoich bliskich.
Kto inny jednak ma zmienić świat, jak nie ci, którzy sięgają od najmłodszych lat myślami daleko poza horyzont poznania?
Comments